Четверг, 25.04.2024
Хойнікшчына
Меню сайта
Статистика

Онлайн всего: 1
Гостей: 1
Пользователей: 0

     Tadeusz Mikulski
                                                                                 KARPINSCIANA W ARHIWUM PROZORÓW

     Franciszek Karpiński (zmarły 16 września 1825 w Chorowszczyźnie) uczynił spadkobiercą swoich papierów literackich i osobistych Karola Prozora, oboźnego litewskiego. Już tej jednej wskazówki wystarcza, by prześledzić uważnie dokumenty biograficzne, które mówią o stosunkach Karpińskiego z Prozorem. Sam poeta dopomoże podobnej kwerendzie tylko bardzo niewiele.
     Pamiętnik Karpińskiego, Historia mojego wieku i ludzi, z którymi żyłem, zachował wprawdzie na karcie tytułowej notę, którą stary poeta położył w r. 1822, ukończywszy dzieło: Ten mój rękopism ma być oddany po mojej śmierci JWnemu Karolowi Prozorowi, Oboźnemu Lit., jakem mu obiecał. F. К1
     Ale tekst pamiętnika mówi o przyjaźni między nimi ogólnikowo, choć gorąco (obszernie za to przedstawia udział Prozora w insurekcji Kościuszkowskiej, sławi jego patriotyzm, wskazuje wyraźnie rozmowy z przyjacielem, jako źródło pewnych szczegółów historycznych2).
         1Autograf pamiętników Fr. Karpińskiego (w Bibliotece Krasińskich w Warszawie, rkps 3606) został spalony w październiku 1944 r., w czasie pożaru Biblioteki. Tekst dedykacji Karpińskiego dla K. Prozora odnotował Franciszek Puławski, Opis 815 rękopisów Biblioteki ord. Krasińskich. Warszawa 1915, s. 734736. Notatka ta budzi wątpliwości w szczegółach. Woleliśmy powtórzyć wersję dedykacji na podstawie kopii pamiętników z r. 1834 w Bibliotece Jagiellońskiej, rkps 5960.
        2Wartość historyczną relacji Karpińskiego o życiu Karola Prozora wysoko ocenia Marian Dubiecki, Karol Prozor, Oboźny W. W. K s. L. Przyczynek do dziejów powstania Kościuszkowskiego. Monografia opracowana na podstawie nowych źródeł archiwalnych. Kraków 1897, s. 207, 209.
    Wśród wspomnień osobistych Karpiński zapamiętał początki znajomości z Prozorem, zawartej w Grodnie, w czasie sesji Trybunału Litewskiego 1781 r., kiedy poeta (ur. 1741), naówczas sekretarz Adama K. Czartoryskiego, i młody Prozor (ur. 1759), wojewodziс witebski, spotkali się po raz pierwszy. Różnica wieku nie przeszkodziła zażyłości. Z dat przedstawionych wynika, że Karpiński miał istotnie prawo do apostrofy w r. 1822: ...żegnam się też z wami, najdawniejsi, bo więcej od lat 40 przyjaciele moi, Karolu Prozorze, Oboźny Litewski, i Ignacy Siełieniu, Starosto Krzemieńczucki...3 Twórczość Karpińskiego, która lubi odwoływać się do stosunków osobistych, wyraźnie milknie w latach przyjaźni z Prozorem. Poeta istotnie zaniechał poważniejszych prac literackich, napisawszy swoje Żale Sarmaty. Zdobywa się teraz – siedząc w kolonii (którą z Kraśnika przezwał Karpinem), na skraju Puszczy Białowieskiej – zaledwie na przekłady, drobne utwory okolicznościowe, pisze pamiętnik. Wśród wierszy, które czekały dopiero okazji pośmiertnej, by pojawić się w druku, znalazła się również Pieśń gości na zapustach do Marianny Prozorowej, Wojewodziny Witebskiej, macochy Karola Prozora. Wiersz ten, bez daty rocznej, zostawił poeta po jakiejś zabawie zapustnej w Siehniewiczach, majątku starszej generacji Prozorów. Z treści konwencjonalnej, mało wyrazistej, nie wydobędziemy znowu żadnych przyczynków biograficznych4. Wokół postaci Karpińskiego urosła dość bogata tradycja pamiętnikarska, która zdołała ocalić potoczną charakterystykę poety. Tylko trafem w tym materiale napotkam y Prozorów. Oto jak uroczyście Marianna Prozorowa obchodzi imieniny pisarza w Kraśniku 1807 r.: Karpińskiego obudził zrana śpiew Kiedy ranne wstają zorze, który usłyszał ,,w pięknie dobranych kilku głosach, zakompaniowaniem kilku instrumentów”. W ówczas pomyślał dobrodusznie, że musiał umrzeć w nocy, że witają go w niebie jego własną kapelą. „Postrzegłszy szanowną matronę, zalany łzami rozczulenia, padł przed nią na kolana i przyjął powinszowanie”5. Wśród takich łatwych wzruszeń dożywał żywota sławny niegdyś „kochanek trzech Justyn”.
       3Wspomnienia Fr. Karpińskiego cytujem y na podstawie edycji: Pamiętniki Franciszka Karpińskiego. Z rękopismu wydał I. Moraczewski. Poznań 1844. Wydawcą rękopisu Karpińskiego był Iren, nie Jędrzej Moraczewski, jak się błędnie przyjmuje.
       4Tekst ogłoszony poraz pierwszy w Dzienniku Wileńskim . Rok 1827. Literatura Nadobna. T. 2, nr 8, sierpień, s. 199.
        5Grób Fr. Karpińskiego. Przyjaciel Ludu, I, 1834, nr 26, s. 207.
    Od anegdoty, która wyprzedziła publikację źródeł, zwracamy się z pośpiechem do dokumentów. Archiwum Prozorów, zbierane i porządkowane przez Karola Prozora w Chojnikach, zapowiada bogatszy i bardziej autentyczny materiał do biografii Karpińskiego z okresu jego schyłku literackiego. Archiwalia te interesują i dlatego także, że Konstanty M. Górski przerwał swoją monografię, Franciszek Karpiński, około r. 17956, ostatnie więc trzydziestolecie poety (1795 – 1825), chociaż ubogie jako okres pisarstwa, wymaga poszukiwań dodatkowych.
    Ale zbiory Prozorów rozprószyły się złym przypadkiem, zanim dotarł do nich historyk literatury. Karol Prozor miał życie burzliwe, które nie sprzyjało zachowaniu archiwaliów. Papiery jego ucierpiały wielokrotnie przy sprzedażach i sekwestrach majątków, równie jak w latach emigracji, po upadku insurekcji Kościuszkowskiej. Wkrótce przed śmiercią w r. 1841 Prozor powierzył ogłoszenie drukiem najważniejszych dokumentów Michałowi Grabowskiemu. Grabowski nie popisał się w roli edytora: wybrany materiał źródłowy zaprzepaścił, rachuby na publikację okazały się złudne. Do dalszego trzebienia zbiorów przyczyniły się klęski rodzinne, niedbałość służby. Wreszcie w r. 1880 Bronisław Kleczyński odnalazł dwie skrzynie papierów Karola Prozora w dobrach białoruskich. Skrzynie te stanowiły szczupły fragment bogatego niegdyś archiwum. Gdy rodzina Prozorów postanowiła zatrzymać u siebie oryginały dokumentów, Kleczyński zatroszczył się o sporządzenie wierzytelnych odpisów. Kopie te miały służyć jako podstaw a źródłowa do monografii o Karolu Prozorze, dla której próbowano zjednać pióro Antoniego J. Rollego, później Kraszewskiego... Kraszewski zmarł (1887), nie podjąwszy się pracy. Wówczas powstała książka Mariana Dubieckiego, Karol Prozor (1897), oparta na odpisach materiałów archiwalnych. Opowieść Dubieckiego stanowiła już współcześnie dzieło historiografii amatorskiej. Ale historyk literatury stanisławowskiej mógł je otworzyć z pożytkiem dla paru Karpinscianów, znajdujących się w tekście. Dubiecki złożył archiwum Prozorów, powstałe z odpisów Br. Kłeczyńskiego, w dziale rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie, gdzie znajduje się pod sygnaturą: 5802, T. 1 – 8.
        6K. M. Górski, Pisma literackie . Z badań nad literaturą polską XY1I i XVIII wieku . (Kraków) 1913, s. 275 — 681: Franciszek Karpiński. Pamiętnik Literacki, 1950, z. 2.
    Kopie te, jak wynika z faktów opisanych, mają wartość oryginałów7. Kwalifikację podobną zachwiewa nieco przypuszczenie, że owe ,,dwie paki” dokumentów, znalezione w r. 1880 przez Br. Kleczyńskiego, nie pozostały zbyt długo w rękach Prozorów i rozbiegły się przypadkowymi drogami, zapewne po prywatnych zbieraczach autografów. Cząstka archiwaliów Karola Prozora wyszła na jaw w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie, rkps 3181, T. 1 – 2, co pozwala – przynajmniej w jednym tekście – na przeprowadzenie kontroli odpisów Kleczyńskiego, nienadmiernie pedantycznych.
    Kadłubowe archiwum Prozorów, które stanowi szczupły fragment nieznanej i zapewne nie istniejącej już całości archiwalnej, napotkaliśmy w czasie gromadzenia korespondencji Karpińskiego8. Przejrzenie zbioru dało pewien materiał biograficzny i literacki dla monografisty pisarza. Ponieważ trudno oczekiwać odkrycia nowych zespołów z archiwum Prozorów, ogłaszamy poniżej fakty i teksty ujawnione. Koleżeńskiej pomocy dra Jerzego Zatheya w Bibliotece Jagiellońskiej wydawca obecnego pokłosia zawdzięcza jego kompletność.
                                                                     1. Napis na śmierć Józefa Prozora.
     Pierwszy ślad Karpińskiego w archiwum Prozorów pochodzi z r. 1789: napotykamy go niespodzianie wśród prac malarskich Smuglewicza. Franciszek Smuglewicz w r. 1784 powrócił do W arszawy, ukończywszy z wielką sławą długoletnie studia w Bzymie. Pod opieką dworu królewskiego, wśród licznych zamówień, jakie zanoszą mu do pracowni kler i wielmoże epoki, Smuglewicz wyrasta na głównego przedstawiciela smaku klasycznego w malarstwie stanisławowskim. Trafia do jego warsztatu i Karol Prozor. Smuglewicz listem z 25 marca 1789 donosi Oboźnemu, jak wywiązuje się z otrzymanych poleceń: ,,Obraz Epaminonda zupełnie już skończony. Barny tylko pod pozłotą zostają”. Jednocześnie Smuglewicz przesyła szkic do innego obrazu, Chrystusa Pana ukrzyżowanego. Roboty te musiały być dobrze przyjęte w Chojnikach, skoro Prozorowie zamawiają u Smuglewieza nowe płótno. Jest to tym razem apoteoza pośmiertna Józefa Prozora, wojewody witebskiego, zmarłego przed rokiem (1788), którą Karol Prozor obmyśla bardzo starannie, z pietyzmem synowskim. Kompozycja ma przedstawiać Józefa Prozora i zgromadzonych wokół członków rodziny dotkniętej żałobą. Dla wykonania obrazu konieczne były studia portretowe całej generacji Prozorów; Smuglewicz podejmuje je cierpliwie.
       7Cały ten opis na podstawie informacji M. Dubieckiego, 1. c., oraz wspomnień Zofii z Oskierków Prozorowej, żony Mieczysława Prozora, Kilka notat do życia Oboźnego, Bibl. Jag., rkps 5802, T. 6, k. 285, w odpisie sporządzonym przez B(ernarda?) K(alickiego?). Rozwiązanie kryptonimu i oznaczenie ręki kopisty z domysłu dra J. Zatheya.
        8Tadeusz Mikulski, Korespondencja Fr. Karpińskiego. Sprawozdania z Czynności i Posiedzeń PAU . T. 50, 1949, nr 8. s. 417 418.
     Wiosną r. 1789 Ludwika z Szujskich, żona Karola Prozora, wybiera się z Białorusi do Lublina, by tutaj pozować malarzowi. W liście Marianny Prozorowej do syna, z Siehniewicz, 16 maja, dochowała się charakterystyczna wzmianka z tej podróży:
     Niedobrze się stało, że zamówiliście JWW. Panowie Pana Smuglewieza do Lublina na malowanie portretu Ludwisi. Mogłoby się stać to wszystko w Siehniewiczacb. Perswadowałam Córce mojej, lecz mi dała przyczynę, że większy koszt byłby jego sprowadzić, niż samej jechać.
    Jeszcze w ciągu lata stanęli przed sztalugam i inni członkowie rodziny: sam Karol Prozor, jego brat Ignacy, generał Wojsk Polskich, i szwagrowie Prozorów, Stanisław Jelski i Franciszek Bukaty. Kompozycja musiała być gotowa ku schyłkowi sierpnia 1789 r. Listem z 28 sierpnia Smuglewicz zawiadomił Oboźnego o ukończeniu dzieła – i wprowadził Karpińskiego do pracowni malarskiej.
    Jaśnie Wielmożny Panie Dobrodzieju Według przyrzeczenia skończywszy krucyfiks i portrety Pańskie, gdy napis przez WJMP. Karpińskiego ułożony wypisać zostaje, a ten cale u siebie wyszukać nie mogę, lubo go już miałem, zatem upraszam o ten napis, aby jak najrychlej mógł być nadesłany. Mimo tego JW. Pani Oboźna życzyła sobie dać napis wedle portretu JW. Pana Wojewody, któren bardzo krótki wypada, więc i ten do woli Pańskiej oddaję. Pisanie niewiele weźmie czasu, dla czego nie ma potrzeby wstrzymywać okazją, jeżeli ją JW. Pan sporządzi.
    Przy tym wyznaję się być na zawsze z głębokim uszanowaniem Jaśnie Wielmożnego Pana Dobrodzieja najniższy sługa
    F. Smuglewicz
    w Warszawie, 28 Augusta 1789.
    I Karpiński zatem został wezwany przez Prozorów do udziału w tej manifestacji żalu rodzinnego (jeszcze nieraz później dygnitarze stanisławowscy będą zmuszali tego sobiepana do podobnej posługi literackiej, której Karpiński na ogół nie odmawiał). Nie podobna ustalić, czy Smuglewicz odszukał tekst poety, zarzucony między szpargałam i „malarni”, czy też po raz drugi przysłał go artyście Prozor (list Smuglewicza zastał go zapewne w Warszawie, w chwili przygotowywania owej „okazji” do Chojnik). Już 4 września malarz wysyłał simulacra z Warszawy na Białoruś, donosząc pod tą datą Oboźnemu:
    Zatem mimo przyrzeczonych obrazów i w tym czasie spodziewanych, starałem się na tę okazję skończyć krucyfiks. Odsyłam te sztuki w mojej przytomności dobrze ułożone i zapakowane. Za przesłane in vim dukatów 250 jak najpokorniej dziękuję.
    Korespondencja ujawniona zawiera kilka przyczynków do nie opracowanej dotychczas monografii malarstwa Smuglewicza. Ponadto wskazuje wyraźnie, że inskrypcja na obrazie, przedstawiającym rodzinę Prozorów, należy do kodeksu opera omnia Karpińskiego9. Możemy odczytać ten „nieznany wiersz Karpińskiego”, ocalony przypadkiem przez malarza, nie zaś przez drukarczyków Michała Grólla. Płótno Smuglewicza dochowało się w Muzeum Narodowym w Warszawie (inw. 130.885, złożone jako depozyt rodziny Jelskich, spokrewnionej z Prozorami, w r. 192910). Środek kompozycji stanowi medalion w ramie, uplecionej z liści laurowych. Na nim ustawiony profilem Józef Prozor, którego zgon miał obraz opłakać. Pole górne medalionu wypełnia napis, wyrażony ładną, czytelną antykwą: IOZEF PROZOR WOIEWODA WITEBSKI, „któren bardzo krótki wypada” (czym niepokoił się Smuglewicz w liście do Oboźnego z 28 sierpnia 1789). Mimo tych sprzeciwów napis pozostał w redakcji ustalonej, jak ją aprobowała Ludwika Prozorowa i jak ułożył tekst Karpiński. Medalion starego Prozora stoi na bloku kamiennym, oparty o pień cyprysu. Wokół zgromadziła się żałobna rodzina. Z prawej strony siedzi na kamieniu Ludwika Prozorowa i prawą ręką kładzie wianek z nieśmiertelników na głowę wojewody. Po lewej stronie drzewa stoi Karol Prozor, wskazujący na pień cyprysu, gdzie wypisany czterowiersz Karpińskiego. Obok nich ustawieni członkowie rodziny z gestami spokojniejszymi: po stronie Ludwiki Ignacy Prozor, generał Wojsk Polskich, po stronie Karola Stanisław Jelski [гэта – малодшы брат Антоні Прозар.  С. Б.], komisarz Skarbu W. Ks. L., i Franciszek Bukaty. W prawym narożniku klęczy jedna z córek Karola i Ludwiki Prozorów (Marianna?) [гэта – старэйшая Юзэфа. – С. Б.], wpatrzona w medalion i wyciągająca rękę do dziada. W lewym narożniku bawi się niefrasobliwie dziecko Prozorów (Józef?) [ён тады толькі нарадзіўся; гэта – Марыяна. – С. Б.], nieświadome poniesionej straty. Wodząc oczami po pejzażu, który wypełnia tło malowidła, po sarkofagu, ustawionym obok cyprysu, zatrzymujemy się na inskrypcji żałobnej, którą obyczajem wieku XVIII pędzel Smuglewieza wypisał na korze drzewa:
     ŻYŁ DLA NAS WIEK SWOY CAŁY NIEBA GO NAM ZABRAŁY
    LECZ ZOSTAWIŁ PRZYKŁAD CNOTY OYCZE MY TAK NIE SIEROTY 
        9Kopie listów Fr. Smuglewicza do K. Prozora z Warszawy, 25 marca, 28 sierpnia, 4 września 1789, w Bibl. Jag., rkps 5802, T. 2, k. 123, 135, 134. List Marianny Prozorowej do K. Prozora z Siehniewicz, 16 maja 1789, tamże, k. 183.
      10Obraz Fr. Smuglewicza, przedstawiający rodzinę Prozorów, zebraną wokół wizerunku Józefa Prozora, niegdyś własność Aleksandra Jelskiego, został złożony w r. 1929 w Muzeum Narodowym w Warszawie, jako depozyt rodziny, przez Jana Jelskiego (inw. 130.885). W zbiorach prof. Stanisława Lorentza znajduje się fotografia obrazu, na której odwrocie Jan Jelski zidentyfikował przedstawione postacie [памылкова; гл. ідэнтыфікацыі персанажаў на фамільным партрэце аўтарства Збігнева Міхальчыка. С. Б.].
    W bibliografii dzieł Smuglewicza obraz opisany pojawiał się parokrotnie: Edward Rastawiecki, Słownik malarzów polskich, T. 2, Warszawa 1851, s. 187, gdzie zanotowane i inne płótna Smuglewicza w posiadaniu Prozorów. Zygmunt Batowski w artykule o Fr. Smuglewiczu, Allgemeines Lexicon der Bildenden Künstler von der Antike bis zur gegenwart begründet von U. Thieme und F. Becker , T. 31, Leipzig 1937, s. 183. Identyfikacja innych prac malarskich Smuglewicza, wykonanych dla Prozorów, wykracza poza poszukiwania autora i powinna być troską historyka sztuki. Przy określaniu portretu zbiorowego Prozorów z r. 1789 autor doznał pomocy p. Janiny Ruszczycówny z Muzeum Narodowego w Warszawie. 
                                                                                       2. Kapitan Sempigni
    Sempigni pojawia się w pamiętniku Karpińskiego wśród prac i zainteresowań pedagogicznych. Karpiński opowiada nie bez satysfakcji, jak z kapitana wojska francuskiego zrobił przemocą nauczyciela. Sempigni uszedł z Francji po tryumfie rewolucji i oparł się aż na Wołyniu, pod Dubnem, wiodąc smutny żywot emigranta politycznego. „Zapewniony o jego statku i talentach notuje Karpiński pisałem do niego, nieznajomy do nieznajomego, ażeby przyjechał do Litwy, w okolice moje, a wystarałbym się mu sposobu jakiego życia”. Tak rozpoczęła się kilkoletnia zażyłość z Sempignim, który miał także swój udział w pracach literackich Karpińskiego. Sempigni osiadł wówczas w Białowieży, w domu pulkownika Engelharta, gdzie uczył młodzież języka francuskiego i geografii. Poeta osądził, że pensja kilkudziesięciu dukatów jest zbyt niska dla kawalera, „mającego uczciwą edukację”. Z energią, której nie oczekiwaliśmy od pisarza-osadnika, Karpiński ściągnął na naukę do Sempigniego kilkoro dzieci z sąsiedztwa, podniósłszy pensję nauczycielską do 300 dukatów rocznie. Szczegóły te, chociaż wyrażone manierą czułostkową pamiętnika, możemy przyjąć z dobra wiarą: Karpiński był dokładny w sprawach rachunkowych. W ten sposób znaleźli się przy Sempignim młodzi Prozorowie, synowie Karola: Józef, ur. 1789, później „prezydent departamentu mohilowskiego”, i Władysław, ur. 1793, później podkomorzy rzeczycki. Wysłała ich na naukę do Białowieży matka, Ludwika Prozorowa, w nieobecność ojca, który dzielił w tym czasie los Sempigniego, osiadłszy w Dreźnie, po klęsce powstania Kościuszkowskiego. Sytuację tę szkicuje Krpiński ogólnikowo: „...sprowadziłem aż z Mozyrskiego synów oboźnego litewskiego Prozora...”11
    W archiwum Prozorów znajduje się w odpisie list Sempigniego do Ludwiki Prozorowej, pisany z Białowieży, 31 maja 1800. List ten pozwala datować nieco dokładniej pobieżną relację Karpińskiego. Właśnie w tym czasie obaj chłopcy są już w improwizowanym zakładzie szkolnym w Białowieży, nawet Józef dopisuje się do listu nienaganną francuszczyzną. List Sempigniego zawiera kilka szczegółów o postępach Józefa Prozora w języku francuskim i o pewnych trudnościach, z jakim i młodszy Władysław przyswaja sobie początki geografii politycznej Europy. Poza tym mówi wiele o charakterze sentymentalnym nauczyciela, który pracuje z dziećmi w ciągłym wzruszeniu pedagogicznym. I ten właśnie rys osobowości Sempigniego objaśnia doskonale jego przyjaźń z Karpińskim. Mówili do siebie tym samym językiem. W cytowanym liście Sempigniego do Ludwiki Prozorowej z Białowieży, 31 maja 1800, jest i bezpośrednia wzmianka o Karpińskim:
    Nous attendons aujourd’hui M. de Karpiński, il s’est annoncé, je l’attends avec impatience et le verrai arriver avec plaisir, ce sera pour nous une fete, s’il peut en exister une quand Vous etes aussi loin de nous.
    Zanim list został wyprawiony do Chojnik, Karpiński nadjechał z Kraśnika do Białowieży, przerywając zajęcia gospodarskie. I pod obszerną relacją Sempigniego o pracach szkolnychmłodych Prozorów,jeszcze przed dopiskiem Józefa i Władysława, zdołał umieścić post-scriptum własną ręką:
        11Szczegóły o Sempignim pochodzą z relacji Кarpińskiego, Pamiętniki, s. 194, 195.
PS. M. de Sempigni qui a écrit, que je devais arriver, en voilà, je suis déjà à Bialowitz, j’embrasse Vos enfans, Madame, Vos enfans digne de Vous. Karpiński.
     Obserwując z uwagą, jak pisywali do rodziców nauczyciele w tym wieku Jana Jakuba Eussa, nic już więcej nie zdołamy wyczytać o Karpińskim z listu Sempigniego12.
    Może pod wpływem poety Sempigni zaczął przejawiać ambicje literackie. W iemy z pam iętnika Karpińskiego, że napisał piosenkę francuską („na pochwałę moją” ) i że śpiewał ją z dziećmi, gdy autor Sielanek pojawiał się w Białowieży. Może właśnie ceremonia podobna odbyła się 31 m aja 1800 i ona tak rozrzewniła Karpińskiego. Niebawem Sempigni wziął się do przekładu na język francuski dzieła Karpińskiego, które powstawało w tych latach, gdy poeta odchodził od karczunku puszczy: Rozmowy Platona z uczniami swoimi (Grodno 1802). Ale przekład Sempigniego nie dochował się między papieram i poety, choć K arpiński zachowywał go dla druku, palace inne notaty i rękopisy. Rozmowy Platona z uczniami swoimi miały pozostać całkowdcie wdasnością literatury polskiej.
                                                                          3. Listy pedagogiczne Karpińskiego
     Karpiński wyżywał się chętnie w aktach pedagogii, chociaż nie miał wiele szczęścia do uczniów. Rozwinął nawet własną metodę nauczania, popadłszy v nałóg listów pedagogicznych. Poeta wskazywał wychowankom tematy do korespondencji; były to zagadnienia ogólne, które młodzi mieli rozważyć i opracować dla nauczyciela. W spominając zajęcia szkolne Sempigniego, Karpiński zapamiętał, że i do jego uczniów (a więc około r. 1800 i w latach następnych) pisywał „małe listy w materiach moralnych, ażeby mi w języku francuskim odpisywali, bez dokładania się guwernera, tylko jak sami myślą”13. Wśród korespondentów Karpińskiego musieli znajdować się zatem i Józef i Władysław Prozorowie. Ale żaden ślad tego listowania nie dochował się w archiwum rodzinnym.
       12Kopia listu Sempigniego do Ludwiki Prozorowej, z Białowieży, 31 maja 1800, znajduje się w Bibl. Jag., rkps 5802, T. 6, k. 17 – 20, dopisek Karpińskiego – k. 20. Francuska ortografia Karpińskiego została tu wiernie powtórzona.
        13Fr. Karpiński, Pamiętniki, s. 195.
     Natomiast uratowały się w kopii dwa listy Karpińskiego z tej właśnie serii wypowiedzi dydaktycznych do Marianny i Józefy Prozorówien w Chojnikach, córek Karola Prozora. Oba listy, ocalone w odpisach, nie mają daty dziennej i trudno ją, nawet z domysłu, uzupełnić. Maria Prozorówna urodziła się jako najstarsza z rodzeństwa [?; 1787 г. – С. Б.], jeszcze przed bratem Józefem (ur. 1789). Umarła w 16 roku życia, w okolicznościach nieznanych. Młodsza siostra, Józefa [насамрэч, старэйшая ад усіх (1786 г.) – С. Б.], pojawia się w genealogii Prozorów przed bratem Władysławem (ur. 1793), przyszła zatem na świat około r. 1790 [год нараджэння Станіслава, памерлага ў 1793 г. – С. Б.]. Zrobiła świetną karierę: w r. 1818 ożenił się z nią Hipolit Błeszyński, naówczas generał-major kawalerii i generał-adiutant króla saskiego. W taki sposób Józefa Błeszyńska została w. ochmistrzynią dworu księżniczki Luizy saskiej (zmarła w r. 1842)14. Przywodzimy te daty biograficzne, by przy ich pomocy oznaczyć listy Karpińskiego. W odpisach archiwalnych znajdują się one w najbliższym sąsiedztwie listu Sempigniego z r. 1800, gotowiśmy zatem i liściki poety umieścić nieopodal. Przemawiałaby za tym wzmianka Karpińskiego w Uście do Józefy Prozorówny, aby pisała mu „o zdrowiu matki i swoim” , jakby Karola Prozora nie było jeszcze w Chojnikach (powrócił z Drezna w r. 1802). Ale z drugiej strony treść korespondencji wskazuje na starszy wiek panienek. Trzeba zatem przesunąć listy Karpińskiego na lata późniejsze, ok. r. 1802. Gdy nie powiodła się nam dokładniejsza próba datowania, czytajmy same teksty:
     Do Panny Józefy
    Obietnica jest długiem honoru. Otóż oboje jesteśm y dłużni. Ja pisać, jakem obiecał, a JMĆ Panna Józefa odpisywać. Proszę mi myśl swoją, wyrazić, co jest być osobą kochaną, a co szanowaną powszechnie. Takiei tym podobne będą naszych listów materie, a na post scriptum proszę mi donosić o zdrowiu matki i swoim.
     Karpiński
     Do Panny Marianny
    JMĆ Panna Marianna, która mię Bożkiem robi w swoich rysunkach dla mnie, niech też mi po ludzku napisze, jaka jest najpierwsza cnota młodej panienki. Widziałem młode panienki odmalowane z książką w ręku, a insze nad jaką robotą ręczną, ale może to nie to najpierwsza cnota JPanna Marianna, jak na rysunku dla mnie wieniec mi kładzie na głowę, tak ciekawy jestem, którą tam cnotę najpierwiej ukoronuje. Prosi odpisać
     Karpiński
       14Genealogia rodziny Prozorów została tu ustalona na podstawie zestawienia historii rodu w Bibl. Jag., rkps 5802, T. 6, na końcu woluminu. Pewną korektę do tych materiałów wnosi artykuł Juliusza Wiłlaume o Hipolicie Ksawerym Błeszyńskim (1760—1824) w Polskim słowniku biograficznym . T. 2. Kraków 1936, z. 7, s. 133—134.
    Archiwum Prozorów przechowało także odpowiedzi obu panien. Musiała ta korespondencja stanowić wydarzenie w Chojnikach, skoro pozostał po niej ślad pisany. K opista, który powtórzył listy Karpińskiego, odnotował poniżej, zapewne z notatki współczesnej, treść odpowiedzi Józefy i M arianny Prozorówien:
    Pierwsza odpisała, że uszanowanie najczęściej pochodzi dla powierzchowności, a kochanie z własnej zalety. Druga, że wdzięczność dla tych co uczą, najpierwsza jest cnota młodej panienki.
    Karpiński musiał być zadowolony z odpowiedzi, z których druga była pochlebstwem osobistym, dyskretnie wyrażonym. Ale korespondencja przerwała się na tych listach, widocznie nie umiano ustrzec jej dalszego ciągu15.
         15Kopie listów Karpińskiego do Marianny i Józefy Prozorówien w Bihl. Jag., rkps 5802, T. 2, k. 20.
                                                                                                 4. Dedykacja Platona.
    Dzieło starości Karpińskiego, Rozmowy Platona z uczniami swoimi, ukazało się w Grodnie, w r. 1802, przed 15 sierpnia. Sam poeta, nie powierzywszy nikom u tego komisu, odebrał nakład z drukarni. Już 15 sierpnia ekspediował książkę z Grodna do Puław, na ręce młodego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, by przekazał egzemplarz Aleksandrowi I, do którego była skierowana czołobitna dedykacja. Cała jesień 1802r. upływa Karpińskiemu na tych czynnościach kolportażu i rozdawaniu Platona przyjaciołom. Autor najwidoczniej przywiązywał do książki wagę szczególną. Może sądził, że to jego ostatnia praca literacka.
    Powracając z Grodna do Kraśnika, Karpiński zatrzymał się po drodze w Białymstoku, u Izabeli Branickiej, siostry królewskiej, która chętnie witała poetę, świadka dawnych czasów warszawskich. Z Białegostoku, około 6 września, Karpiński wysłał dwa egzemplarze Platona nieznanem u odbiorcy (zapewne- w pobliże Białegostoku, skoro po tygodniu, 13 września, oczekiwał od niego odpowiedzi). Nazajutrz, 14 września, wybierał się już do domu. Izabela B ranicka nie pozwoliła m u jednak jechać do puszczy i Karpiński jeszcze Czas jakiś został po niewoli w Białymstoku. Już nie dojdziemy, na podstawie dochowanych dokumentów biograficznych, kiedy wreszcie zdołał się uchylić od tej staropolskiej gościnności16.
    Do Kraśnika ciągnęły hreczkosieja nie tylko zajęcia gospodarskie. Właśnie w tym czasie u matki Marianny Prozorowej bawił w pobliskich Siehniewiczach Karol Prozor, który niedawno powrócił z emigracji. Karpiński pragnął zobaczyć najrychlej przyjaciela. Ale grzeczność pani Branickiej była rozkazem. Dopiero 2 października Karpiński wyprawił się z „Karpina” do Siehniewicz, zapewne po krótkim popasie we własnej kolonii. Czekała go przykrość największa: Prozora nie było już na miejscu; powitawszy matkę, wyjechał do Chojnik. Karpiński, wspominając z nieukontentowaniem przymusową gościnę w Białymstoku, zostawił Mariannie Prozorowej egzemplarz Platona, którym chciał obdarować emigranta. Na karcie tytułowej położył wówczas następujący wierszyk dedykacyjny:
    W siwej życia mego porze,
    Zacny Karolu Prozorze,
    Przyjm te pracy mojej szczątki
    Za ostateczne pamiątki.
    Fr. Karpiński
    Książce towarzyszył list, stanowiący swoisty dokument literacki:
    2 8bris 1802 G. K., z Siehniewicz.
    Jaśnie Wielmożny Mości Dobrodzieju
    Mimo największego usiłowania mojego zatrzymany w Białymstoku, nie mogłem zjechać do Siehniewicz na imieniny i pożegnanie się z JW. WM. Panem Dobrodziejem. Może jak już stary, nie tylko widzieć, ale i pisać nie pozwoli śmierć do przyjaciela. Szkoda by tego, jeżeli z tamtej strony przewozu zapominają o tych, których się w życiu kochało. Zdaje mi się, żeś mię zawsze JW. WM. Pan Dobrodziej prawdziwym swoim znajdował przyjacielem i to jest chlubą moją, żem się przywiązał do człowieka cnotliwego. Zdaje mi się także, że nic nie zrobiłem takiego, za co byś się, Łaskawco mój, przyjaźni mojej wstydził. Mów tylko o mnie dobrze, chociaż mię koło siebie nie widzisz; mów dobrze, chociaż mię na ziemi nie będzie. Tak to słaby człowiek wzmaga się nad znikomość swoją i chciałby żyć jeszcze, nie żyjąc na ziemi. Tego mego Platona po długim życiu twoim zostaw Jegomość najmłodszemu twemu dziecięciu. Naturalnym porządkiem on by dłużej żyć powinien, a tak dłużej ludzie mię wspominać będą. Niechaj to kto nazwie marnością,a ja i teraz, i może w skonaniu, czuć będę słodycz, że zostawiam na ziemi ludzi cnotliwych, co mię kochali. Jaka tylko sposobność będzie (chociaż prawdziwie teraz czuję się znacznie słabszym na siłach), żadnej nie opuszczę do pisania do JW. WM. Pana Dobrodzieja. Pisuj mi także, Łaskawco mój, za każdym zdarzeniem. Najpierwszy interes Jego niech będzie donosić mi o zdrowiu swoim, które przy długim życiu tak jest potrzebnym dzieciom, wieśniakom i przyjaciołom twoim. Między którymi ja bym chciał być najpierwszym, bo jak znam serce moje, zdaje mi się, że już cię kochać nie mogę goręcej. JW. WM. Pana Dobrodzieja przywiązany i najniższy sługa
    Fr. Karpiński
    16Fakty podane zostały ustalone na podstawie korespondencji Karpińskiego z r. 1802.
   Ze szczegółów formalnych tego listu budzi zakłopotanie wzmianka o imieninach Karola Prozora, na które Karpiński spieszył 2/14 października (w istocie przypadały dopiero na dzień 4 listopada). Główną uwagę czytelnika listu zatrzymuje oczywiście troska autorska o swoje dzieło, wyrażona naiwnymi środkami, bardzo charakterystyczna dla postawy Karpińskiego w stosunku do własnej twórczości.
    Dopiero po paru tygodniach dar autorski i testamentowy list poety doszły Karola Prozora w Chojnikach. W korespondencji Marianny Prozorowej znajdujemy wskazówkę co do losów książki:
    26 8bra 1802, z Marywill17.
    Karpiński zostawił mi książkę na przesłanie, którą odsyłam.
    Wkrótce potem Karol Prozor otrzymał Platona, który sprawił niejaką sensację w rodzinie. Czytano go ze skwapliwością. W pare tygodni później książka trafiła do rąk Ignacego Prozora, o czym świadczy następujący fragment korespondencji rodzinnej:
    D. 3/15 9bra 1802, w Kapliczach. Platona dotąd nie przeczytałem i dlatego zwrócę go za przybyciem tu Brata. Na poniedziałek lub wtorek najmilej oczekiwać ciebie będziemy, Bratuniu.
   Czytamy z tego listu obawę Karola Prozora o los egzemplarza, który krążył po rezydencjach rodu. Ujęty przyjaźnią Karpińskiego oboźny litewski chciał mieć Platona najszybciej u siebie. Jeśli przyjąć wskazówkę z listu Ignacego Prozora, już 22 czy 23 listopada Karol
    17Nazwa „Marywił”, położona w nagłówku tego listu, oznacza zapewne Siehniewicze. Została powzięta od imienia właścicielki, Marianny Prozorowej. A może to jakiś folwarczek w kluczu? Słownik geograficzny nie rozjaśnia tych wątpliwości.
   Prozor odzyskał książkę. Według inwentarza biblioteki chojnickiej, spisanego 16 marca 1822, Rozmowy Platona znajdowały się w szafie 2, w szufladzie, gdzie mieszczono z szacunkiem ,,Księgi dane od autorów z podpisem lub przypiskam i ich własnoręcznymi”. Po latach Prozor spełnił życzenie poety, wyrażone w liście z Siehniewicz r. 1802 pamiętnym i słowami: ,,Tego mego Platona po długim życiu twoim zostaw Jegomość najmłodszemu twemu dziecięciu” . W archiwum Prozorów zachował się odpis listu Oboźnego do najmłodszego syna, Władysława Prozora, podkomorzego rzeczyckiego, już ożenionego wówczas z Teklą Rokicką:
   D. 1 grudnia n. s. 1834.
   Kochane Władysławostwo
   Żądanie tych, co już z nami nie są, jest świętym dla żyjących prawem. Znalazłem w mojej bibliotece książkę pod tytułem Bozmowy Platona przez Karpińskiego pisane. Każe mnie to oddać W Panu. Widać, że to było moją intencją, bo znalazłem przy tej książce przypieczętowany list Jego, do mnie pisany. Czas, podróże moje częste za granicę, osobliwie te twarde okoliczności, w jakich byliśmy, sprawiły, żem zapomniał. Teraz to nadgradzając, odsełam.
   Rozmowy Platona z uczniami swoimi były wówczas oprawnie w skórę, zabiegam i nieznanego introligatora. Do wyklejki oprawy, na końcu dzieła, był przylepiony list Karpińskiego do Prozora, z Siehniewicz, pisany 2 października Graecis Kalendis 1802. Władysław Prozor, otrzymawszy w Ostrohladowicach pamiątkę rodzinną, do listu Karpińskiego dołączył pismo ojcowskie z 1 grudnia 1834. W ten sposób pow tał zespół bibliofilski, który miał przedłużyć sławię pisarską Karpińskiego. Gdy Wł. Prozor po śmierci ojca (20 października 1841) objął Chojniki, dzieło Karpińskiego powróciło do biblioteki chojnickiej. Jeszcze w r. 1880, kiedy Br. Kleczyński robił odpisy z archiwum Prozorów, Rozmowy Platona znajdowały się w całości, wraz z kompletem pism towarzyszących. Dalszy los książki wymyka się naszym oczom18.
  18Kopia dedykacji Karpińskiego na egzemplarzu Rozmów Platona znajduje się w archiwum Prozorów w Bibl. Jag., rkps 5802, T. 7, k. 184. Tamże, k. 184 — 185, list do K. Prozora z Siehniewicz, 2 października 1802 st. st. Listy następne, objaśniające losy egzemplarza: Marianny Prozorowej do K. Prozora, z Marywilu, 26 października 1802, tamże, T. 6, k. 36; Ignacego Prozora do K. Prozora, z Kaplicz, 3/15 listopada 1802, tamże, T. 6, k. 40; K. Prozora do Władysława Prozora, z Chojnik, 1 grudnia 1834, tamże, T. 7, k. 184.

Далей

Вход на сайт
Поиск
Календарь
«  Апрель 2024  »
ПнВтСрЧтПтСбВс
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930
Друзья сайта
  • Официальный блог
  • Сообщество uCoz
  • FAQ по системе
  • Инструкции для uCoz
  • Copyright MyCorp © 2024